Szkoła Podstawowa im. Powstańców Wlkp. w Pniewach

  • Statystyki

    • Odwiedziny: 6368103
    • Do końca roku: 257 dni
    • Do wakacji: 64 dni
  • Kalendarium

    Czwartek, 2024-04-18

    Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy

Sylwetki Powstańców - Antoni Jandy

Wspomnienia spisano na podstawie nagrania magnetofonowego sporządzonego przez Radosława Bukowskiego w 1978 roku.

 

Nasz wuj Antoni Jandy urodził się 20 maja 1890 roku w Koszanowie, gdzie mieszkał aż do swej śmierci 12 grudnia 1980 roku. Wyżej wymienione nagranie ukaże żołnierskie losy wuja od 1911 roku do końca II wojny światowej.

Jak wspominał, podczas poboru w dniu 11 października 1911 roku został przydzielony do I Pułku Ułanów, który stacjonował w Miliczu. Przed rozpoczęciem I wojny światowej dwukrotnie (w latach 1912 i 1913) brał udział w manewrach, które odbywały się na terenie zachodniej Wielkopolski i Dolnego Śląska. Wiadomość o wybuchu wojny dotarła do jednostki wuja Antoniego 1 września 1914 roku. Została ona natychmiast skierowana na front wschodni , w okolice Kowalewa, około 11 km od ówczesnej granicy prusko-rosyjskiej. Do lutego 1915 roku przebywali tam na zimowych kwaterach. Jednostka wuja wykonywała przede wszystkim zadania łącznikowe. W październiku 1915 roku weszła ona w skład III Brygady Piechoty i znalazła się w Kurlandii na okres zimy 1915/1916 roku.

 

 

Wiosną 1916 roku przerzucono ich do Belgii, gdzie przebywali 7 tygodni. Latem tegoż roku zostali znów wysłani na front wschodni w okolice Rygi. Po wykonaniu zadań jednostka powróciła na front zachodni. Antoni Jandy brał udział w walkach pod Ypres, gdzie stał się ofiarą ataku gazowego, w wyniku czego przez całe życie zażywał tabakę ( lekarze zalecali zagazowanym żołnierzom tabakę jako środek oczyszczający drogi oddechowe). Do końca wojny wuj przebywał na froncie zachodnim, a wiadomość o zawieszeniu broni dotarła do niego w Gnieźnie, kiedy wracał z domu do jednostki po urlopie dla rekonwalescentów. Do niemieckiej jednostki wojskowej już nie wrócił.

 

Kilka dni przebywał w domu, a na wieść o wybuchu powstania w Poznaniu zgłosił się w najbliższym powstańczym biurze rejestracyjnym w Pniewach. Skierowany został do dyspozycji dowództwa regionu powstańczego, które mieściło się w Posadowie, w posiadłości hrabiego Łęckiego. Ostatecznie Antoni Jandy został wcielony do 2 batalionu piechoty, w którym pełnił funkcję łącznika. Wraz z jednostką został skierowany na odcinek frontu powstańczego ciągnący się od Leszna do Zbąszynia. Uczestniczył w zdobyciu Zbąszynia a potem został skierowany do Międzychodu. Wuj dostał przydział do Sierakowa. W dniu 7 lutego 1919 roku brał udział w walkach w okolicach Kolna, małej wioski między Międzychodem a Kamionną. Oddział wuja miał za zadanie patrolowanie odcinka od Sierakowa do Nojewa. Nadzór powstańczy dotyczył przede wszystkim linii kolejowej i mostów. Później jednostka ta brała również udział w odbijaniu pociągu pancernego w Miałach. Pociąg ten próbowali Niemcy skierować do Poznania.

 

Po zakończeniu powstania Antoni Jandy został przeniesiony do rezerwy. Jednakże w chwili wybuchu wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku ochotniczo podjął się żołnierskiego obowiązku. Nie wyruszył jednak na front, tylko jako wyszkolony żołnierz-kawalerzysta został na tyłach i był wykorzystany do szkolenia rekrutów.

 

W 1939 roku Antoni Jandy jako 49- letni weteran zgłosił się w ramach mobilizacji do kompanii obrony narodowej sformowanej w Pniewach. Jednostka ta ruszyła z Pniew w kierunku Łowicza, w dniu 3 września 1939 roku. Dotarła do linii Wisły, gdzie została okrążona i żołnierze dostali się do niewoli. Najpierw byli przetrzymywani w Łowiczu, następnie w Łodzi (około 3 tygodni) a potem w Lesznie. Docelowym miejscem pobytu miał być obóz jeniecki Fysterberg nad Odrą. Podobnie jak część współtowarzyszy wuj zgłosił się do pracy na wieś (dawało to większą szansę przeżycia). Trafił do miejscowości oddalonej około 20 km od Berlina. Wprawdzie Niemiec, u którego pracował, nie stosował wobec niego drastycznych form prześladowania, jednakże nie przejawiał żadnych ludzkich odruchów i wój często chodził głodny. Kiedy w lutym 1945 roku Rosjanie zbliżali się do Odry, wuj wraz z gospodarzem i jego rodziną zostali ewakuowani, jeszcze przez władze hitlerowskie na zachód. Po 16 dniach znaleźli się w okolicach Lubeki, gdzie doczekali wyzwolenia przez armię amerykańską. Następnie teren ten przejęli Anglicy i przekazali go ostatecznie armii radzieckiej.

 

Po kapitulacji Niemiec i ustabilizowaniu się sytuacji wuj ruszył w 16-dniową drogę powrotną. Do Koszanowa wrócił 26 lipca 1945 roku. Od tego czasu mieszkał i pracował w gospodarstwie rodziców, później brata. Sam nigdy nie założył własnej rodziny. Pragnę dodać, że wuj zmarł 12 grudnia 1980 roku i został pochowany na cmentarzu w Pniewach.

 

Ewa Borowiak